W tym roku zamierzam po raz pierwszy wybrać się w góry na narty. Wiecie, spędzić czas aktywnie i spróbować sportów zimowych w inny sposób niż oglądanie skoków narciarskich w telewizji. Przy czym “Ja” to za dużo powiedziane. Zamierza to Mój Mąż… Ale ja, jako jego dzielna towarzyszka, pokonam swoje obawy, wyjdę ze strefy komfortu i spróbuję! Zobaczymy – może mi się spodoba…
Decyzja została podjęta, należy zatem się do niej przygotować. W pierwszej kolejności wybrać miejsce. Początkowo planowaliśmy wyruszyć do Szpindlerowego Młynu w Czechach, jednak ze względu na te całe narty ja obstaję bardziej przy naszej, polskiej stronie gór. Białka? Małe Ciche? Szczyrk? Jeszcze nie wiadomo, ale to nie stanowi dla nas większego problemu, bo możemy pojechać gdziekolwiek tylko dojedzie nasza mała machina.
No właśnie, bo jeżeli chodzi o nasz “domek na kółkach” na zimowe wyprawy jest on całkiem galancie przygotowany. Po pierwsze jest “zimową” wersją kampera, co oznacza, że ma ocieplane podwozie. Dzięki temu nie tylko nie zamarzniemy w nocy, lecz także nie spalimy butli gazu w pół godziny. Przede wszystkim nie zamarznie woda. Oczywiście mamy również sprawne ogrzewanie gazowe. Po sprawdzeniu instalacji, kolejnym krokiem było wyposażenie kampera w odpowiednie opony zimowe. Wymieniliśmy zatem wielosezonówki, z którymi kupiony był kamer, na dwa zestawy opon – letnie i zimowe. Dokupiliśmy także obowiązkowe w górach łańcuchy – SAFETY FIRST!
Kamper podszykowany, czeka go tylko małe odświeżenie wnętrza, czyli standardowe, przedwyjazdowe wycieranie kurzy. Muszę Wam przyznać, że nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo kamper brudzi się w środku! Za każdym razem wszystkie szafki, jaskółki, lodówkę, łazienkę, dosłownie każdy zakamarek trzeba czyścić. Eh…
A! I Mój Mąż postawił sobie za punkt honoru naprawienie przednich głośników. Coś się w nich rozregulowało i słabo grają, przez co trzeba bardzo podgłaśniać radio. Niestety, nie jest to komfortowe dla osób siedzących z tyłu, którzy nad głowami mają głośniki rozkręcone na cały regulator… Plus tego jest taki, że soundsystem będzie gotowy na sezon.
Zasadniczo zostało nam tylko zrobić zakupy, fajną wałówkę na drogę, zapakować się i w drogę! Już nie mogę się doczekać. Siedzę w pracy i tylko liczę dni do wyjazdu, mając cichą nadzieję, że akurat dla mnie zabraknie sprzętu w wypożyczalni…