Narty są…

…SUPER!

Kto by pomyślał, że sama tak powiem? Na pewno nie ja przed wyjazdem na tegoroczne ferie. Przy czym ferie to za dużo powiedziane – wyjechaliśmy w czwartek późnym popołudniem i we wtorek rano byliśmy już w domu.

Przed wyjazdem wszyscy zdziwieni pytali, ale jak to? Kamperem? Zimą? Nie zamarźniecie? Otóż nie, nie zamarźliśmy. Wręcz przeciwnie, w kamperku było bardzo ciepło. Co ciekawe, pierwsza butla z gazem skończyła się dopiero po trzech nocach, przy minimalnej temperaturze -6 °C.

Na wyjazd przygotowaliśmy się wypożyczając narty już w Łodzi w sklepie Happy Ski przy ul. Żeromskiego 73. Za cały zestaw (narty, buty, kijki – które okazały się być niepotrzebne, kaski i gogle) zapłaciliśmy 30 zł za osobę za dobę.  Co ważne, jeżeli zechcielibyśmy kupić wypożyczony sprzęt cena wynajmu byłaby wliczona w cenę zakupu. Takim sposobem wyeliminowaliśmy problem braku sprzętu w wypożyczalni i wysokich cen za granicą.

Wyjazd kamperem na narty okazał się być super sprawą. Sprzęt w schowku pod długą kanapą, ciuchy błyskawicznie wysuszone nad grzejnikiem, kamper zaparkowany na parkingu pod stokiem. Żyć nie umierać.

Jako pierwszy cel podróży obraliśmy Rzeczkę (gmina Walim), którą to lokacje polecił nam Pan w sklepie z nartami. To właśnie tam stawialiśmy nasze pierwsze kroki na nartach. Zaczęliśmy oczywiście od jazdy z instruktorem. Niecała godzina wystarczyła, żeby pokazać trzem osobom podstawy jazdy na nartach – wstawanie, obracanie, hamowanie, skręcanie. Ja swoją naukę zakończyłam na hamowaniu… Po lekcji z instruktorem byłam więcej niż pewna, że nie ma najmniejszej szansy, żebym bez asekuracji wczepiła chociaż drugą nartę. Tak panicznie się bałam, nie miałam żadnej kontroli nad nartami. Na szczęście nie byłam sama więc Mój Mąż dzielnie mnie asekurował i małymi kroczkami uczyłam się jeździć samodzielnie. Chłopakom narty bardzo się podobały, już drugiego dnia poszli na wyciąg.

Drugim celem naszej podróży był Szpindlerowy Młyn. Prawdziwy raj dla miłośników zimowego szaleństwa. Paręnaście tras biegowych, 5 wyciągów krzesełkowych,10 orczyków, Aquapark, restauracje, bary, hotele… Nie ma mowy o nudzie! Znajduję się tam również kamping Autokemp Špindlerův Mlýn. Jednakże my zatrzymaliśmy się na płatnym parkingu pod wyciągiem .

Pozwiedzali, pojedli, popili, kupili suvenniry i wyruszyli w drogę powrotną. W trasie zatrzymalismy się na sekundkę w Lubawce zobaczyć skocznie narciarką.

Warunki w Rzeczce tak nam się spodobały, że postanowiliśmy tam wrócić. Szczególnie, że mieliśmy jeszcze do zwiedzenia jeden obiekt. Sztolnie Walimskie – kompleks Rzeczka to część zespołów schronów “RIESE”. Cel budowy do dziś nie jest znany. Istnieją trzy hipotezy: laboratorium, kwatera główna lub fabryka. Na poparcie każdej z hipotez znajdą się argumenty lecz nie ma żadnych historycznych dokumentów na potwierdzenie którejś z nich. Zwiedzanie kompleksu zajęło nam około godzinę, która minęła w oka mgnieniu. Przewodnik okazał się być badaczem tego miejsca i widać było, że pasjonuje się tym, co opowiada. Dodatkowo zwiedzanie wzbogacone było wizualizacjami – grą światła i dźwięku, które pobudziły naszą wyobraźnie.

Wyjazd, choć krótki, to bardzo udany. Test zimowego kamperowania zdany na 5! W następnym sezonie z pewnością to powtórzymy. Kto wie? Może tym razem po raz pierwszy spróbujemy snowboardu?

 

Dla ciekawskich parę linków:

http://happyski.pl/lodz/

http://www.spindleruv-mlyn.com/pl/

http://www.kemp-spindl.cz/cz/

http://sztolnie.pl/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.